home coaching icc sitemap coaching icc kontakt coaching icc
 
   
 

Artykuły o Coachingu | Coaching artykuły)

 
Zapraszam do zapoznania się z wszystkimi artykułami.
→ Jak lepiej radzić sobie ze stresem
→ Bliskie związki. Od czego zależy nasze poczucie satysfakcji lub jej braku?
→ Rzeczy są jakie są
→ Lekcje wolności
→ Pewność siebie w biznesie i nie tylko

 

Jak lepiej radzić sobie ze stresem

Czym jest stres?

Stres to współczesna, elegancka nazwa dla lęku. Lęk jest głównym składnikiem stresu. Oprócz lęku, w zależności od sytuacji możemy odczuwać różne odcienie innych „nieprzyjemnych" emocji takich jak bezradność, poczucie winy, niepewność, niepokój, smutek albo złość. (Celowo nie używam określenia „negatywne" emocje, tylko „nieprzyjemne", ponieważ emocje nie mogą być negatywne. One po prostu są. Takie, czy inne. Zawsze nas o czymś ważnym informują. Są barometrem naszej wewnętrzno-zewnętrznej równowagi. Z tego punktu widzenia nawet te „nieprzyjemne" są pozytywne z samego tylko powodu, że się pojawiają). Stres jest stanem emocjonalnym, ale też fizycznym. Kiedy czujemy stres, to znaczy, że nasza kora mózgowa w taki sposób zinterpretowała sytuację, że „kazała" układowi limbicznemu wyprodukować substancje związane ze stresem. Hormon stresu to kortyzol. 

Stres miły i niemiły

Stres może być miły albo niemiły. Gdy czekamy na randkę, idziemy do kina na wyczekany film, albo jedziemy na upragnione wakacje odczuwamy tzw. eustres, czyli rodzaj podekscytowania, radości, ale też niepokoju na myśl o wydarzeniu. Gdy zaś oczekujemy na egzamin, trudne spotkanie, np. z szefem, albo na rozmowę kwalifikacyjną czujemy tzw. dystres, czyli zlepek lęku, niepokoju, bezradności, czasem smutku lub złości. O ile w obu tych stanach emocje są inne: w pierwszym raczej miłe, a w drugim nie, to fizjologicznie, w ciele odczuwamy bardzo podobny stan: napięcie mięśni, drżenie rąk, nóg, ścisk żołądka, wzmożone pocenie się. Warto zdać sobie sprawę, że to nie wydarzenia nas „stresują", tylko to, co z tymi wydarzeniami robi nasz umysł. Nasze emocje zależą od interpretacji sytuacji przez daną osobę. Wiadomym jest, że są osoby, które denerwują się niemal wszystkim, co je otacza: że poniedziałek, że wtorek, że środa, że wyjście do dentysty, do pracy, na zebranie, że dziecko ma katar. Są też tacy, którzy są bardzo spokojni bez względu na sytuację i trzeba naprawdę mocnego bodźca, żeby wzrosło ich napięcie. Od czego to zależy? W bardzo dużym stopniu zależy to od nas samych. Od tego, czy pojawiającym się emocjom poświęcamy więcej, czy mniej uwagi, czy traktujemy je poważnie, czy przechodzimy nad nimi do porządku dziennego.

To nie świat nas stresuje, tylko nasza jego interpretacja

Często słyszę od Klientów: „tak mam, taki jestem, taka jestem: nerwowa, łatwo łapiąca stres, widocznie taki układ nerwowy... Nie umiem się nie przejmować". Układ nerwowy rzeczywiście możemy mieć bardziej lub mniej wrażliwy na bodźce, natomiast w przypadku stresu bardziej chodzi tu o świadomość na jak wiele mamy wpływ w przeżywaniu różnych emocji. Jest czymś naturalnym, że lęk pojawia się, kiedy idziemy na ważne spotkanie: obawiamy się oceny, nie chcemy się skompromitować, chcielibyśmy aby wypowiedź była spójna, itd. Jeśli uczucia już się pojawiły w naszej głowie, to nie warto z nimi walczyć. One się pojawiają każdemu. Ważne jest to, co robimy z nimi dalej: można na taką emocję ( np. lęk przed oceną podczas rozmowy kwalifikacyjnej) „poświecić latarką naszej uwagi" i wzmocnić uczucie, podsycać je, albo skierować tę uwagę na coś innego, np. na osobę, z którą rozmawiamy, na ciekawy temat, na to, co się dzieje tu i teraz i świecić latarką uwagi w zupełnie inne miejsce. Wtedy emocja rozpływa się. Dobrze jest pamiętać o tym, że to, czemu poświęcamy uwagę wzmacniamy. To, co ignorujemy, rozpływa się. ( Zasada ta dotyczy uczuć, marketingu, wychowania dzieci, relacji z partnerem i pewnie jeszcze wielu innych rzeczy).

Istnieją dwa główne sposoby radzenia sobie ze stresem:

- pierwszy ( najważniejszy) polega na tym, by przeramowywać sytuacje czyli zmieniać interpretację sytuacji;

- drugi ( mniej ważny) jest związany ze stosowaniem technik relaksacyjnych- użyteczny wtedy, kiedy niefortunnie J dopuściliśmy do tego, że emocje są bardzo intensywne i potrzebujemy zniwelować napięcie w ciele.

Do tego jest jeszcze jeden ważny sposób radzenia sobie ze stresem, mianowicie zachowywanie równowagi. Praca nad zachowywaniem równowagi jest podstawą profilaktyki radzenia sobie ze stresem. Kiedy pomiędzy jakimiś obszarami, aspektami naszego życia tej równowagi brakuje, zaczynamy czuć ciągły, podwyższony poziom napięcia a wówczas nawet drobny bodziec powoduje, że reagujemy nieadekwatnie do sytuacji i nadmiernie emocjonalnie.

W niniejszym artykule chciałabym powiedzieć trochę o równowadze i o reinterpretacji jako głównych sposobach pracy nad stresem.

Równowaga w pracy nad stresem

Zacznijmy zatem od równowagi. Po pierwsze potrzebujemy czuć równowagę pomiędzy zaangażowaniem w różne obszary życia. Należą do nich: praca, czas wolny, środowisko materialne, finanse, relacje z rodziną, relacje z partnerem, zdrowie a także rozwój osobisty. Warto zadać sobie pytanie w ilu z tych obszarów jesteśmy aktywni, czy ta aktywność nas satysfakcjonuje i czego byśmy chcieli. Często jest tak, że zaangażowanie w jeden obszar ( np. rozwój osobisty, albo finanse, albo relacje, itd.) wywołuje lawinę zmian, trochę tak jakbyśmy przyłożyli do swojego życia dźwignię, dzięki której inwestycja uwagi w jedno powoduje wzrost satysfakcji w pozostałych obszarach.

Równowaga może też być zachwiana w organizacji codziennych aktywności. Aby funkcjonować optymalnie ( oczywiście jest to bardzo subiektywne, ale pewnych granic nie powinno się przekraczać) codziennie warto przeznaczać czas na tzw. zadania ( czyli obowiązki- zawodowe i domowe), na tzw. więzi ( relacje z ludźmi pozbawione charakteru biznesowego, czyli celu związanego z „załatwieniem" jakiejś sprawy), oraz na czynności na rzecz samego siebie, tzw. obszary „ja".

Zadania ( aktywności mające termin, związane z poczuciem konieczności ich wykonania) nie powinny nam zajmować dziennie więcej niż 12 godzin. I to jest już naprawdę górna granica. Zwykle pracujemy 8,5 godziny, do tego dojazd w jedną i drugą stronę oraz zakupy, porządki, gotowanie, i inne obowiązki domowe... zbiera się dużo codziennie.

Na więzi powinniśmy przeznaczać co najmniej 2 godziny. Mam na myśli spędzanie czasu z bliskimi, rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami, itd., w których to spotkaniach chodzi wyłącznie o bycie w kontakcie, o relacje, o bliskość a nie załatwianie spraw.

Czasu tylko dla siebie potrzebujemy codziennie co najmniej godzinę ( poza spaniem rzecz jasna). Możemy tu zaliczać wszystko to, co robimy dla własnego odpoczynku, frajdy, relaksu w sensie fizycznym, duchowym, społecznym, intelektualnym itd. Na sen potrzebujemy różnej ilości godzin- zależy to od indywidualnego zegara biologicznego. Niepokojące jest jednak gdy ktoś śpi mniej niż 5 godzin. Zwykle potrzeba nam od 6 do 8 godzin snu. Trudno się do czego „zmotywować", trudno nie być zestresowanym gdy mamy zaburzoną równowagę w codziennych czynnościach lub gdy jesteśmy niewyspani.

Zatem, warto zacząć pracę nad przeżywaniem stresu od sprawdzenia jak wygląda nasz dzień i w co byliśmy w ostatnim czasie mocno ( może zbyt mocno) zaangażowani.

Jeszcze jedna rzecz na temat równowagi. Chodzi o balans pomiędzy różnymi aspektami życia, mam na myśli nie tylko aktywności. Dobrze poszukać równowagi pomiędzy realizacją różnych potrzeb, pomiędzy dawaniem i braniem, pomiędzy byciem w różnych rolach społecznych itd.

Reinterpretacja tego, co się dzieje

Powiedziałam, że najważniejszym sposobem pracy nad stresem „tu i teraz" jest preramowywanie sytuacji. Hans Selye- psycholog, który był twórcą definicji stresu psychologicznego mówi, że „ nie ważne jest co się wydarza, ważne jest to jak na to reagujemy". Chodzi zatem o interpretację sytuacji. Stres wynika zazwyczaj z dwóch rzeczy: po pierwsze, przekonania, że mamy niewystarczające zasoby aby poradzić sobie z sytuacją, po drugie, że utracimy kontrolę nad sytuacją.

Oto kilka wskazówek, które ułatwiają widzenie tego, co się dzieje tak, że czujemy siłę i spokój zamiast stresu.

Nie jesteśmy aż tak ważni dla innych, żeby knuli przeciwko nam. Większość ludzi naprawdę głównie myśli ...o sobie J. Kiedy pytam uczestników szkoleń jakie sytuacje ich stresują, często padają takie przykłady, gdy nie możemy od innych czegoś wyegzekwować, albo, że osoba podnosi głos zamiast mówić spokojnie, albo brakuje jasnej komunikacji związanej z tym co jest do zrobienia etc. Zwykle w tych wszystkich zdarzeniach stresuje ( czy złości) nas to, że inni nas lekceważą. Okazuje się, że mylimy się do co nastawienia innych do nas. Przytłaczająca większość ludzi- nawet w obliczu faktu, że kogoś mocno skrzywdzili mówią, że mieli dobre intencje. Miałam kiedyś możliwość przeprowadzenia prostego eksperymentu. Jednego dnia pracowałam z osobami z pewnego działu, którzy narzekali na trudną współpracę z ludźmi z drugiego działu. Drugiego dnia spotkałam tych, którzy rzekomo lekceważyli swoich kolegów i pracę i okazało się że nic bardziej mylnego. Ludzie Ci wyjaśnili swoje zachowanie przeciwstawnymi priorytetami, nadmiarem obowiązków, pośpiechem, lub niewiedzą dotyczącą ważności zadań o które wtedy chodziło.  Ludzie ci mieli bardzo dobre intencje. Niestety nie mogli działać zgodnie z oczekiwaniem swoich kolegów z drugiego działu, bo nie zdążyliby wykonać rzeczy z których są rozliczani. Tak jest zawsze. Zawsze ( no, może poza drobnymi wyjątkami osób o psychopatycznych skłonnościach- ale tych naprawdę jest mało) ludzie mają wobec nas pozytywne intencje, lub w ogóle nie biorą nas pod uwagę w swoim działaniu. Nie jest tak, by celowo działali przeciwko nam.

Bardzo ważne jest dlatego tzw. zakładanie pozytywnych intencji w komunikacji. Kiedy myślimy jak „pomieszana" jest osoba „przez którą" mamy problemy kontakt z nią nie kosztuje nas tak dużo. Owszem bywa trudno, ale tylko dlatego, że ten człowiek nie wie jak mógłby działać inaczej. On nawet sobie nie wyobraża, że „przy okazji" swojego postępowania robi nam przykrość lub wywołuje presję. Kiedy podchodzimy do komunikacji z takim pozytywnym założeniem szybko rozwiązujemy problem zamiast go eskalować. Nie ma stresu, bo nie ma niepotrzebnych mechanizmów obronnych. ( Ostatnio na jednym ze szkoleń, na którym uczestnikami byli i pracownicy i szef podwładni powiedzieli swojemu pracodawcy, że gdy wchodzi do biura pędząc jak burza i zamyka się w swoim pokoju ludzie czują presję, strach a ich wyobraźnia pracuje jak szalona: „na pewno cos się stało". Szef, o którym mowa był zadziwiony tym co usłyszał i wyjaśnił, że kompletnie nie ma takiego celu a zamyka się w pokoju na przykład dlatego, że potrzebuje szybko zadziałać, albo zastanowić się w samotności nad ważnym zadaniem.)

  1. Z perspektywy drugiej osoby świat wygląda zupełnie- powtarzam: zupełnie- inaczej niż z naszej. Nawet w prostych sytuacjach. Dla jednej osoby wskazany kolor jest biały, dla innej szarawy, dla innej beżowy a jeszcze dla innej ecru. Ile osób tyle perspektyw. To nasze umysły tworzą rzeczywistość, ona nie jest obiektywna, tylko intersubiektywna. Jakiś czas temu Klientka opowiadała jak prawie pokłóciła się ze znajomą bo będąc na stoku narciarskim obie odczytywały informacje z wyświetlacza. Jedna widziała na nim -10 stopni Celsjusza, zachmurzenie umiarkowane, wiatr łagodny, a druga nie widziała nic i upierała się, że wyświetlacz jest wyłączony. Stały pod tą tablicą dobre parę minut a wszystko wyjaśniło się następnego dnia, gdy moja Klientka zdjęła gogle. Okazało się, że gdy patrzyła na wyświetlacz przez swoje gogle nic nie było widać, bo tworzywo zniekształca światło tak, że widać tylko czarną plamę. Dobrze jest więc w komunikacji postawić się w butach innej osoby i zastanowić jak rzecz wygląda z jej perspektywy skoro się tak upiera. Czasem ludzie pytają- ok., tylko czemu ja mam to robić a nie ten drugi? Cóż, ktoś musi zacząć. Zaczyna mądrzejszy. 
  2. Kolejna rzecz związana z reinterpretacją sytuacji polega na nabywaniu dystansu do tego, co nam się przytrafia. Jakie znaczenie mają właściwie te drobne konflikty, czy nieporozumienia, które zdarzają się codziennie a są stresujące? Czy będziemy o nich pamiętać kiedyś tam u kresu naszego życia? Dobrze jest sobie zadać pytanie: w porównaniu z czym jest to takie straszne? No i co z tego, że tak się stało? Co jest możliwe, a co nie w tej sytuacji? Co się teraz najgorszego stanie? Nic. Nic się nie stanie. Jakiś uczestnik szkolenia zadał ostatnio pytanie, czemu tak jest, że żyjemy obecnie jako społeczeństwo w tak dużym stresie? Tyle się przecież o tym mówi... Myślę, że tak naprawdę, to tylko tyle się o tym mówi, bo wbrew pozorom społeczne i historyczne warunki ( w krajach Europy Zachodniej- gdzie się najwięcej o tym mówi) są najbardziej spokojne i „niestresujące" jak tylko można byłoby sobie wyobrazić. Wystarczy obejrzeć jakikolwiek film na temat początków czy nawet lat powojennych XX wieku i wtedy zaczynamy nabierać pokory. Iloma dobrymi doświadczeniami możemy nakarmić nasze umysły codziennie? Jakie spokojne i bezpieczne jest nasze życie? Czym my się właściwie stresujemy? Że szef bywa niemiły, albo Klienci? I co z tego? Konfrontacja z historią, czy z tym, jakie emocje przeżywają ludzie obecnie np. w Palestynie, w Jerozolimie, w  Egipcie, w Libii, w Syrii czy w Korei- to są bezcenne obserwacje, które uczą nas pokory i szacunku do spokoju, który mamy. 
  3. Kolejna wskazówka do lepszego radzenia sobie ze stresem to zadawanie sobie pytania na co w danej sytuacji mam wpływ a na co nie. Bardzo dużo stresu kosztuje nas emocjonalne zaangażowanie w sytuacje, które są kompletnie poza naszą kontrolą. Jak nas ludzie ocenią, co powiedzą, czy to wypada, jak będę odebrany? Cokolwiek byśmy nie zrobili będziemy jakoś odebrani, ale to, co inni powiedzą w ogóle od nas nie zależy. Nie można szukać potwierdzenia swoich decyzji, czy zamierzeń w oczach innych ludzi. Jedynym kryterium tego, czy postępuję dobrze, czy źle jesteśmy my sami i nasz system wartości. Inni ludzie zawsze oceniają ze swojej perspektywy. Paradoksalne jest też to, że im mniej się tą oceną przejmujemy, tym mniej tej oceny jest. Życie na każdym kroku jest tajemnicą i od nas zależy, czy na jej odkrywanie minuta po minucie oczekujemy z ciekawością, czy z lękiem. 
  4. I jeszcze jedno: to, że lęk się pojawia to nic wielkiego. Jest to pewien odruch i ważne jest czy będziemy go traktować poważnie, czy będziemy robić swoje pomimo, że czasem jest. Usłyszałam niedawno fajne słowa Jacka Walkiewicza, który stwierdził: gdy miałem 30 lat bałem się i nie robiłem. Teraz mam ponad 50, dalej się boję, ale robię.

Zatem, emocje do kieszeni! Cała uwaga na działanie i do przodu :)

 

 

spacer coaching icc

coaching icc logo
  Strona główna
  O mnie
Coaching
  Coaching ICC
Business Coaching
Life Coaching
Coaching Menedżerski
Proces Coachingu
Coaching a formy rozwoju
Rola Coacha
Blog
Artykuły
  Kontakt
;    
       
   
spacer coaching icc
 


Wszystkie prawa zastrzeżone | Copyright © 2011, CoachingICC.COM

Karolina Ślifirska - certyfikowany Coach ICC
mobile: 512-344-836
e-mail: karolina@coachingicc.com



Coaching   Coaching Łódź   Life Coaching Łódź
Caoching ICC   Coaching Warszawa   Life Coaching Warszawa
Life Coaching   Coaching ICC Warszawa   Business Coaching Łódź
Business Coaching   Proces Coachingu   Business Coaching Warszawa
Coaching Menedżerski   Czym jest Coaching   Coaching ICC Łódź
Coach   Coaching Menedżerski Łódź   Coaching Menedżerski Warszawa

Miasta w których pracuje:
Warszawa, Łódź, Poznań, Wrocław, Opole, Katowice, Kraków, Radom, Lublin,
Rzeszów, Kielce, Białystok, Gdynia, Gdańsk, Szczecin, Częstochowa, Olsztyn