|
Do czego dążymy w coachingu?
W każdym procesie coachingu chodzi o to samo. Ludzie przychodzą po to, by odkryć Wewnętrzną Prawdę o Sobie by móc żyć zgodnie z nią. Mam wrażenie, że jest wszystko jedno nad jakim celem człowiek chce pracować. Pretekstów do rozpoczęcia procesu może być wiele: zmiana pracy, poprawa relacji z partnerem, z pracownikami, większa pewność siebie, poprawa umiejętności komunikacji z ludźmi.
Spotkałam się po roku z Janem. Dwa niezwykłe dni podsumowujące jego roczną pracę nad sobą. Pretekstem i punktem wyjścia przed rokiem było dla Jana to, by wyraźniej i ciekawiej mówić do ludzi. Ogromną robotę wykonał… zaczął od pewności siebie podczas mówienia i „przy okazji” odkopał swoje Źródło Wewnętrznej Mocy tak skutecznie, że aż mu zakwitły kwiaty w gabinecie J
Nieprawdopodobne, ale ta moc, siła to coś jest wszechobecne we wszechświecie jak powietrze, jak energia, jak fale radiowe. Po prostu jest i można tego dotykać, tylko trzeba wyczyścić łącza. Oczywiście znaleźć i wyczyścić. Kiedy się spotykaliśmy z Janem w tamtym roku był on pogrążony w chmurze, w smoogu pomysłów dotyczących tego co robić jak robić, trwał w jakimś zawieszeniu, ciepłym ale dusznym stanie podobnym do wilgotnej, nabrzmiałej szarości przed burzą. Po roku, miałam wrażenie, że przez czas, w którym się nie widzieliśmy nastąpiła eksplozja ( trochę tak, jak ciśnienie w butelce wybija korek), po której drogi i sposób działania Jana ułożyły się zgodnie z jego wartościami i prawdą. W efekcie powietrze zrobiło się rześkie, kolory jasne, tęczowe, a zieleń wokół soczysta. Zawodowo Jan frunie: jest dyrektorem w spółce, w której pracuje, jednak mówi, że władza go nie interesuje- wcale nie chce być w zarządzie. Chce kreować, naprawiać, ulepszać, korzystać z możliwości, które daje prawo. Jednocześnie też dopina rzeczy, by założyć własny biznes, ludzie garną się do pracy z nim, jak motyle lecą do kwiatu, co więcej, sami zarażeni tą wiosenną energią organizują sobie pracę obok albo dla niego. Jest w tym człowieku potężna moc rozpędzająca wszystkie działania i usuwająca z drogi przeszkody a jednocześnie spokój. A Jan idzie sobie przez ten szpaler rozkwitających drzew z delikatnym i nieco tajemniczym uśmiechem kogoś kto wie co będzie pięć kroków dalej.
Takie to proste, spójne, dobre, prawdziwe, piękne.
Tak wygląda cel/efekt coachingu… Kiedy na stałe mamy dostęp do tej wewnętrznej energii niczego nie musimy się bać. Mamy pewność, że w każdej sytuacji poradzimy sobie, rodzi się zaufanie do samego siebie, które jest wzmacniane tym, że dla ludzi wokół stajemy się bardzo wiarygodni w swoich działaniach.
Do tego dążymy…
Co powoduje taki sukces? Jaka jest recepta? Spójność i działanie zgodne z samym sobą, świadome, oparte o własne wartości. Tylko tyle i aż tyle… wymaga nie lada odwagi, by skonfrontować się z sobą samym…
|