|
Bez pomyłki nie ma zmiany. O poskramianiu Gremlinów
Zastanawia mnie niecierpliwość ludzi wprowadzających jakąkolwiek zmianę. Może to być zmiana w swoim zachowaniu, w organizacji, zmiana telefonu lub drogi do domu. Mam czasami wrażenie, że oczekujemy od siebie czegoś niemożliwego, mianowicie, że gdy już postanowimy coś zmienić, to natychmiast ma być inaczej. Złościmy się na siebie, na nowe sprzęty, na nieznaną drogę do domu, na innych ludzi, że przecież miało być inaczej a to „inaczej” nie chce przyjść. Tymczasem umysł potrzebuje oswoić się ze zmianą. Najpierw sobie ją powyobrażać konfrontując z wewnętrzną misją, potem trochę popróbować, czasem się wycofać na chwilę szukając nieświadomie różnych wskazówek z wszechświata że owa zmiana to dobry pomysł i dopiero potem w miarę skutecznie działa. Cóż, może nie każda zmiana ma dokładnie tyle etapów, ale pewnie każda zmiana nawyku wymaga przejścia przez pewien proces. Każda zmiana wiąże się z popełnianiem błędów.
Ostatnio córka poprosiła mnie o to żebym zbierała nakrętki od butelek by później przekazać je do przetworzenia i przyczynić się do pomocy niepełnosprawnej dziewczynce, która potrzebuje sprzętu do rehabilitacji. Ok., pomyślałam, fajna sprawa. Pierwszy dzień – udało mi się- pamiętałam o nakrętkach – choć potrzebowałam sobie ustalić poręczne miejsce, gdzie będę wrzucać korki. Kolejne dni były trudniejsze, bo w pośpiechu coraz częściej decydowałam się jednak pomijać niektóre korki i wyrzucałam je do śmieci razem z butelkami. W ciągu kilku tygodni jednak, kiedy trochę mnie zaczęło drażnić to odkręcanie i odkładanie i traciłam motywację ( myślałam sobie, że ilość nakrętek jaką trzeba zebrać jest tak duża, że ta moja jedna czy dwie dziennie nic właściwie nie znaczą) w pracy kilku Klientów powiedziało mi o tym, że u nich z firmach ludzie organizują nawet konkursy międzydziałowe kto więcej nazbiera. Dodatkowo na lekcji angielskiego tak trochę przypadkiem pojawił się temat dbania o środowisko i poczułam, że mogłabym też zgniatać butelki, skoro już odkręcam korki. Nabierałam coraz większego przekonania, bo uświadamiałam sobie, że to działanie jest w jakiś sposób spójne ze mną. Minęło kilka tygodni i mam wrażenie, że wokół mnie jest coraz więcej inicjatyw ( takich drobnych właśnie) których celem jest sensowne korzystanie z dostępnych rzeczy. Dziś rano kiedy wyrzucałam śmieci uświadomiłam sobie, że jakoś tak się dzieje, że gdy widzę butelkę już nie mogę nie zdjąć korka. Przeszłam kolejny etap w tym małym procesie zmiany. Wypracowałam nowy nawyk. W tej chwili jest to dla mnie naturalne działanie. Od momentu jednak, w którym zdecydowałam się odkładać korki do chwili kiedy robię to zawsze i bez zastanowienia minęło co najmniej 5 tygodni.
To dużo czasu a nawyk jest tak „nieprzeszkadzający”, tak łatwy. Co, kiedy zmiana dotyczy tego, by zacząć biegać, albo nie jeść mięsa, albo codziennie ćwiczyć? Proces tak dużej zmiany może trwać jeszcze dłużej. A w jego trakcie pewnie dopadną człowieka jego „Gremliny” i to wiele razy. Czym są Gremliny? Są to nasze utarte, związane z wieloletnim przyzwyczajeniem sposoby działania. Co z nimi robić? Akceptować, że się pojawiają. To, że się pojawiają, oznacza, że nasz umysł pracuje nad zmianą. To trochę tak, jak byśmy się upewniali, czy aby na pewno nasza zmiana jest sensowna i potrzebna, i czy jej chcemy. To taki rodzaj negacji. Jeśli chodzi o Gremliny, są to takie „stwory”, którym trzeba pokazać, że się ich nic a nic nie boimy i cierpliwie będziemy działać mimo, iż co jakiś czas podstawiają nam nogę. Na przykład, gdy ktoś sobie postanowi 1 stycznia, że będzie jadł owoce lub warzywa zamiast słodyczy, a 2 lutego zdarzy mu się, że poczęstuje się ciasteczkiem, to nie znaczy, że mu się nie udało. Fajnie jest wtedy zauważyć, że znienacka pojawił się Gremlin, popełniliśmy „pomyłkę” w naszym postanowieniu, ale przecież pomyłki są wpisane w proces zmiany, czyli wszystko w porządku- trwamy w procesie i odstawiamy słodycze nadal. Czasem robimy 5 kroków do przodu ale nieraz też kilka do tyłu- nie szkodzi. Idziemy dalej. Możemy się ucieszyć, że zauważyliśmy „pomyłkę” i wracamy do swojego postanowienia. Zanim nawyk „niejedzenia” słodyczy wejdzie nam w krew i stanie się naturalny, minie jeszcze wiele czasu i popełnimy prawdopodobnie wiele „pomyłek”.
To niby jest oczywiste, ale nie dla wszystkich. Wprowadzanie zmian bywa trudne, wprowadzanie zmian jest procesem ( kilkuetapowym), wprowadzanie zmian nie jest możliwe bez chwilowych powrotów do starych sposobów działania.
|