home coaching icc sitemap coaching icc kontakt coaching icc
 
   
 

Blog Coaching | Blog Coacha ICC Karoliny Ślifirskiej

 

Bajka o chłopcu i złotym kluczyku

Bajka o chłopcu i złotym kluczyku 

Dawno dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma morzami, za osiemnastoma dolinami i za jedną pustynią był sobie ciemnozielony las. W tym lesie, na małej mięciutkiej polance stał sobie drewniany domek. W tym domku mieszkał chłopiec. Pewnego razu chłopiec poszedł do lasu nazbierać drewna na opał, ponieważ zbliżała się zima. Kiedy tak chodził i zbierał chrust za wielkim starym dębem ujrzał niespodziewanie jakieś zagłębienie. Ni to dziurę, ni to norę, ale nie do końca norę, bo cała była porośnięta trawą. Nigdy wcześniej nie zauważył tego miejsca- choć znał swój las jak własną kieszeń,  lepiej niż siebie samego. Bardzo go to miejsce zaciekawiło i postanowił wskoczyć do środka.  Policzył do trzech i hopsnął w dół. Dziura nie była głęboka- sięgała mu do pasa. Chłopiec obrócił się wokół własnej osi, podreptał w miejscu chcąc się wygodnie umościć i wtem jego oczom ukazało się coś błyszczącego – coś, co leżało po jego nogami, pod małą górką zeschniętych wierzbowych gałązek. Schylił się, żeby zobaczyć co to takiego i spostrzegł, że ta błyszcząca, złotem połyskująca rzecz to mały kluczyk. Podniósł go i rozejrzał się wokoło jakby sprawdzając, czy może w pobliżu nie widać kogoś, kto mógłby taki kluczyk zgubić. Jednak wkoło-jak okiem sięgnąć nie było żywej duszy. Chłopiec pomyślał: „-no tak, przecież tędy nigdy nikt nie chodzi. Odkąd pamiętam jestem tu sam.” Uświadomiwszy to sobie chłopiec zaczął się zastanawiać co by z takim kluczykiem zrobić i przyszło mu do głowy, że skoro jest kluczyk, to gdzieś musi być pasujący do niego zamek. Chłopczyk zrobił krok do przodu, krok do tyłu, rozejrzał się wokół wypatrując miejsca, do którego kluczyk mógłby pasować i wtem usłyszał pod lewą stopą głuchy dźwięk. Jakby jego krok zadudnił lekko. Potupał jeszcze raz i jeszcze, po czym schylił się, odgarnął wierzbowe gałązki spod nóg i zobaczył, że stoi na drewnianych, rzeźbionych drzwiczkach z małą dziurką, która zdawała się potrzebować małego kluczyka. Chłopiec wsunął złoty kluczyk do środka i okazało się, że pasuje! Przekręcił go i drzwiczki się otworzyły.  Wewnątrz ukazał się ciemny, mokry i pachnący ciepłą wilgocią tunel. Chłopiec trochę się bał. Pomyślał:  „-Jestem przecież tylko małym chłopcem i to w dodatku niezbyt odważnym”…  Ale mimo tego przekonania, jego ciekawość była tak duża, że zdecydował się zostawić swój wózek z chrustem na zewnątrz i  wejść do środka. Ukucnął, schował głowę w ramiona i na czworakach poszedł wzdłuż tunelu. Słyszał jak bije mu serce i myślał, że zupełnie zniszczy sobie spodnie, ale nie mógł się zatrzymać bo bardzo chciał się dowiedzieć co będzie na końcu. Jakże wielkie było jego zdziwienie gdy po jakiejś godzinie wędrówki wreszcie podziemny tunel zrobił się szerszy i jakby bardziej suchy i co więcej rozwidlał się na końcu. Można było pójść dalej drogą w lewo, w prawo albo na wprost. Trudny wybór, ponieważ wszystkie trzy odnóża tunelu wydawały się być takie same a poza tym chłopiec chciał wiedzieć dokąd prowadzi każdy. Może ciekawiej będzie w lewym a może w prawym a może w tym na wprost? Pomyślał: „-Jakie trudne zadanie… szczególnie, że ja przecież z natury jestem taki niezdecydowany…” Cóż, po kilku chwilach wybrał drogę na wprost i poszedł nią, bo bardzo, ale to bardzo chciał się dowiedzieć co będzie dalej. Kiedy tak szedł i szedł zachciało mu się pić. Trochę się zmartwił, że nie ma ze sobą wody, aż tu nagle zobaczył przed sobą drzewo ( nie wiedział nawet, że jest to palma), na którym rosło mnóstwo orzechów kokosowych. Chłopiec pomyślał: „Hmm, może jak rozbiję taką włochatą kulę, to w środku znajdę jakiś wodnisty miąższ. Tylko… jak ja rozłupię takiego twardego orzecha? Przecież nie jestem z natury zbyt silny a w dodatku raczej mało pomysłowy…” Pragnienie chłopca było na tyle duże, że mimo tego negatywnego przekonania o samym sobie  wpadł jednak na pewien pomysł, mianowicie przypomniał sobie, że ma w kieszeni złoty kluczyk, którego może użyć. I rzeczywiście- tak długo dłubał kluczykiem w skorupie orzecha, że zrobiła się dziurka, przez którą wypił wodę kokosową. Zadowolony poszedł dalej.  Wokół panował półmrok. Za dwoma zakrętami w prawo i jednym w lewo chłopiec zorientował się, że nie idzie już przez tunel, tylko wyszedł na zewnątrz, na jakąś nieznaną mu łąkę. Była ogromna jak stadion narodowy a na samym jej środku stało jedno jedyne drzewo. Zaciekawiony podszedł do niego i zobaczył, że stoi tam piękny czarny lśniący rumak. Parskał przyjaźnie i poskubywał sobie trawę. Koń miał na sobie ogłowie i siodło. „-Aj, jakby to było cudownie go dosiąść”- pomyślał chłopiec, po czym pogłaskał konia po ciepłych chrapach, przypomniał sobie jak kowboje na westernach wsiadali na konie i spróbował. Pierwszy raz wsiadał na konia, więc nie wyszło mu to zbyt efektownie, ale wgramolił się jakoś, usiadł wygodnie w siodle, włożył nogi w strzemiona a koń – ku jego ogromnemu zaskoczeniu zaczął powoli iść. Chłopiec był wniebowzięty i pomyślał sobie: „- Niesamowite, przecież ja w ogóle nie mam talentu do jazdy konnej a zwierzęta mnie raczej nie lubią. To jest naprawdę niezwykły koń”. Po godzinie chłopiec kłusował już radośnie po łące ciesząc się wiatrem we włosach i smakiem wieczornej rosy w ustach. Nie miał pomysłu dokąd się dalej wybrać, więc nie był zdziwiony gdy poprowadził go sam koń. Pogalopowali razem na skraj ciemnego lasu, który złowrogo oddychał wilgotnym, grzybowym chłodem.  Koń przystanął jakby czekał na pozwolenie jeźdźca, że może iść dalej, lecz chłopiec – ostrożny z natury krzyknął: „ -Stój koniku! Ja nie jestem taki odważny, żeby w ciemną noc zapuszczać się do takiego boru.” Cóż, chłopiec nie pomyślał, że koń- stworzenie płochliwe- gdy usłyszało krzyk, ze strachu popędziło przed siebie ścieżką w samo gardło nieznanego lasu. Im głośniej chłopak krzyczał : „Stój” – tym szybciej rumak pędził przed siebie.  Zatrzymał się dopiero przy zagajniku młodych iglastych drzewek , właściwie nie wiadomo czemu. Koń zaczął się zachowywać dziwnie: jakby się wycofywał, jakby parskał… w każdym razie był bardzo niespokojny. Wtem chłopak skierował wzrok na dół i jego oczom, ukazał się wielki, przerażający wąż! Chłopiec nauczony doświadczeniem nie krzyknął, żeby nie spłoszyć konia, tylko pociągnął za prawą wodzę i koń grzecznie skręcił po czym powoli oddalił się w bardziej bezpieczne miejsce. – „Dobry konik- poklepał go chłopiec- musisz być mądry, bo pamiętaj, że ja jestem tylko  nieśmiałym chłopakiem, który prawie nic nie wie o życiu”. Koń poszedł spokojnie dalej nie zwracając uwagi na słowa chłopca. Konie przecież nie rozumieją ludzkiej mowy. Cóż, może to dobrze.  Chłopiec jechał długo na koniu. Raz skręcał w lewo, raz w prawo, potem jeszcze około pół godziny kłusował prosto aż między drzewami zobaczył mieniące się światła. Podjechał bliżej w ich kierunku  a gdy wydostał się z gąszczu i stanął na skraju lasu aż otworzył usta oniemiały, ponieważ przed nim stał potężny, ale to niebotycznie ogromny zamek. Taki  jakie zdarzają się tylko w bajkach. Miał fosę, most zwodzony i wieże. No i ku całkowitemu zaskoczeniu chłopca w jednej z tych wież, na wysokości dziewiątego piętra przeciętnego wieżowca w oknie siedziała najpiękniejsza jaką w życiu widział księżniczka. (Po krótkiej zadumie chłopiec uświadomił sobie, że ona musi być najpiękniejsza, ponieważ nigdy wcześniej nie widział żadnej innej). Królewna desperacko machała z wieży chusteczką i krzyczała: „-Na pomoc!!!!!” Chłopiec  zobaczył, że w okolicy nie ma nikogo poza nim więc jego szanse na uratowanie tej piękności są bardzo duże. (Pomijając oczywiście logistyczne szczegóły związane z wdrapaniem się na szczyt wieży). Chłopcu było bardzo żal tej pięknej dziewczyny zamkniętej w wieży i czekającej na ratunek nie wiadomo jak długo. Postanowił podejść bliżej i znaleźć jakiś sposób na jej wydostanie z ostatniego piętra. Stanął tuż przy wielgaśnych mosiężnych drzwiach do zamku, który ku  zaskoczeniu chłopca odezwał się do niego kobiecym głosem mówiąc: „-Witamy Pana serdecznie. W celu doręczenia poczty proszę nacisnąć 1, aby skontaktować się z rzecznikiem prasowym zamku, proszę nacisnąć 2, aby uratować królewnę, proszę kliknąć 3.” Chłopiec zobaczył wtedy na ścianie wielki nowoczesny domofon, nacisnął 3 i w tym momencie usłyszał: „-Dziękujemy serdecznie,  księżniczka uratowana. W ciągu pięciu minut lokaj dostarczy ją Panu windą na parter. Dziękujemy. Aby umilić Panu czas oczekiwania przygotowaliśmy muzyczną wiązankę utworów muzyki klasycznej.” I w tej właśnie chwili z głośnika domofonu popłynęły telefoniczne wersje Vivaldiego, Ravela i Mozarta. Na koniec nawet kawałek Rhapsody In Blue Georga Gershwina. Wtedy to drzwi się otworzyły a w nich stanęła prześliczna księżniczka ubrana w najmodniejszą suknię i buty na obcasach, uśmiechnięta do chłopca od ucha do ucha. Pomyślał wtedy: „- Kurcze, to niemożliwe, wygląda jak Agata z trzeciej c. Ale Agata nigdy by się tak promiennie nie uśmiechała na mój widok. Przecież ja nie jestem typem przystojniaka w typie Agaty… ”  Już miał odjechać nie mogąc uwierzyć w to, co mu się przydarzyło, gdy królewna odezwała się: „ -Mój kochany, marzyłam o Tobie całe lata. Zabierz mnie ze sobą. Jestem Twoja.” Zaskoczony chłopiec podał jej rękę, pomógł wsiąść na konia i pojechali razem daleko daleko. Chłopiec czuł się szczęśliwy czując ręce księżniczki obejmującego go mocno w pasie i ciepły oddech dziewczyny na swojej szyi. Pomyślał sobie w duchu: „-Nie no, to na pewno jakaś pomyłka, ale gdy tylko po drodze spotkamy tego prawdziwego królewicza wszystko mu wyjaśnię  i oddam królewnę oraz rumaka”. Jechali tak przez całą noc i cały dzień. Rozmawiali, śmiali się i świetnie się bawili aż dotarli do skalistej groty. Księżniczka uśmiechnęła się i powiedziała: „-No dalej, wjeżdżaj do środka!” Chłopiec posłusznie wjechał do groty gdzie jego oczom ukazała się komnata ze srebrzystymi ścianami, cała rozświetlona księżycowym blaskiem. Wokół nie było nic prócz wielkiego lustra. Chłopiec podjechał bliżej i ujrzał w odbiciu….. pięknego  czarnego konia, cudną jak ze snu królewnę i … przystojnego młodzieńca o mądrych, dobrych oczach i silnych ramionach, o którym pomyślał, że go nie zna. „-To chyba koniec podróży”- powiedziała królewna uśmiechając się pełnymi wzruszenia i nadziei oczami, składając na ustach chłopca pocałunek. „-No tak – posmutniał chłopiec. -Przypuszczałem, że to się musi kiedyś  skończyć…” – powiedział , po czym zsiadł z konia, ukłonił się księżniczce i… ku jej wielkiemu zdziwieniu i rozczarowaniu, powiedział: „-Do widzenia” i wrócił tą samą drogą, którą  przybył do swojego wózka z chrustem, który zostawił przed drzwiczkami do tunelu. Idąc z powrotem przez wiele godzin słyszał jeszcze płacz smutnej królewny, która śniła mu się potem każdej nocy.

 Do tej pory chłopiec się zastanawia co mu się przydarzyło tamtego dnia i kim był tajemniczy  mężczyzna którego ujrzał w lustrze.  



→ Relaks, jako napęd do działania
→ Twoja osobista Nangijala
→ Co się może podobać w rechotaniu żaby?
→ Energia idzie za uwagą
→ Nie może być tylko dobrze, nie może być tylko źle
→ Niewyzłoszczona złość
→ Czy da się wyeliminować niechęć i negatywne myśli wobec wprowadzanych zmian?
→ Rozwój ( Księga obrazów w: R.M. Rilke, Poezje w przekładach Artura Sandauera)
→ Nowe opowiadanie dla dzieci - Ewelinka i 17 braci
→ Trudy pracy nad sobą
→ Dobranocki o Teofilu cz. II
→ Budowanie wspólnego
→ Bajka o chłopcu i złotym kluczyku
→ O tym się nie mówi, jak mężczyźni mają trudno
→ Dobranocka - Skąd się biorą dzieci?
→ Urok wakacyjnego odpoczynku
→ Sama przyjemność
→ Dzień Dziecka z Hanią, czyli o tym jak fascynująca bywa zmiana perspektywy
→ Z całego serca życzę w Nowym Roku
→ O miłości, o kobietach, o mężczyznach- polecam do przeczytania książki Zbigniewa Lew-Starowicza
→ O nieczęstej odwadze i wszechobecnym lęku
→ Bez pomyłki nie ma zmiany. O poskramianiu Gremlinów
→ Idź do lasu- fragment Biegnącej z wilkami
→ Wszystko działa bez zarzutu, ale jakoś smutno... Rzecz o zarządzaniu czasem
→ Czego może nauczyć biedronka?


spacer coaching icc

coaching icc logo
  Strona główna
  O mnie
Coaching
  Coaching ICC
Business Coaching
Life Coaching
Coaching Menedżerski
Proces Coachingu
Coaching a formy rozwoju
Rola Coacha
Blog
  Artykuły
  Kontakt
;    
       
   
spacer coaching icc
 


Wszystkie prawa zastrzeżone | Copyright © 2011, CoachingICC.COM

Karolina Ślifirska - certyfikowany Coach ICC
mobile: 512-344-836
e-mail: karolina@coachingicc.com



Coaching   Coaching Łódź   Life Coaching Łódź
Caoching ICC   Coaching Warszawa   Life Coaching Warszawa
Life Coaching   Coaching ICC Warszawa   Business Coaching Łódź
Business Coaching   Proces Coachingu   Business Coaching Warszawa
Coaching Menedżerski   Czym jest Coaching   Coaching ICC Łódź
Coach   Coaching Menedżerski Łódź   Coaching Menedżerski Warszawa

Miasta w których pracuje:
Warszawa, Łódź, Poznań, Wrocław, Opole, Katowice, Kraków, Radom, Lublin,
Rzeszów, Kielce, Białystok, Gdynia, Gdańsk, Szczecin, Częstochowa, Olsztyn